
W artykule:
Konsekwencją dynamicznego rozwoju gospodarczego ostatnich dwóch dekad jest między innymi stale poszerzająca się oferta produktów finansowych oraz powiększający się krąg adresatów, których próbuje się nią zainteresować. Uwolnienie rynku oraz proces integracji europejskiej spowodowały także wzrost liczby podmiotów, jakie oferują usługi finansowe.
Produkty finansowe mają jednak często skomplikowany i niezbyt przejrzysty dla przeciętnego odbiorcy charakter. Często także przybierają postać produktów łączonych, niekiedy z większą lub mniejszą swobodą wyboru oferowanego dodatkowo produktu. Efektem boomu w branży budowlanej w ostatnich latach, będącego także efektem struktury demograficznej społeczeństwa, był wzrost zainteresowania kredytami bankowymi. Przy zawarciu takiej umowy często okazuje się jednak, że w istocie podpisujemy kilka niekoniecznie ściśle ze sobą powiązanych umów.
Polisy ubezpieczeniowe – o co chodzi?
Duża część kredytobiorców starająca się o środki na swoje wymarzone “M”, została skutecznie namówiona do zawarcia równolegle umowy, która w długiej perspektywie miała umożliwić szybszą spłatę kredytu. Proponowanym produktem były polisy ubezpieczeniowe mające rzeczywiście postać programów wieloletniego oszczędzania. Oszczędzania przy tym dość ryzykownego, ponieważ oszczędności lokowane były w aktywa o zmiennej wartości (jednostki udziałowe funduszy inwestycyjnych).
Z uwagi na “galopujący” kurs CHF i dość liberalną politykę banków w zakresie oceny zdolności kredytowej, szybko okazało się że nie wszyscy kredytobiorcy byli w stanie regularnie odkładać choćby niewielkie sumy pieniężne. Część osób zawierających dodatkową umowę ubezpieczenia tkwiła również w błędnym przekonaniu o jej bezpiecznym charakterze, gwarantującym pewny i stały zysk. Osoby te lokowały w tzw. lokaty inwestycyjne znaczne kwoty, obejmujące niekiedy oszczędności całego życia. Szybko jednak okazało się, że zyski z ulokowanych środków nie są ani pewne, ani tak wysokie jak się spodziewano.
Opłaty likwidacyjne – „kara” za wypowiedzenie umowy?
W obu przypadkach osoby, które zdecydowały się wycofać z przedsięwzięcia, spotkały się z pojęciem opłaty likwidacyjnej. W zawieranych umowach funkcjonowały zapisy uprawniające instytucję finansową do pobrania opłaty za przedwczesne jej zerwanie w wysokości nawet 100% ulokowanych środków. Co więcej, tak wysoka “kara” za przedwczesne wypowiedzenie umowy obowiązywała w niektórych przypadkach przez kilka lat, a nawet przez większą część umowy. Okazywało się zatem, że osoba która ulokowała na lokacie inwestycyjnej oszczędności swojego życia (zdarzały się przypadki nawet kilkuset tysięcy złotych) traciła je w całości (niezależnie od wartości zakupionych jednostek udziałowych funduszu w dacie rozwiązania umowy). Funkcjonujący mechanizm próbowano bronić specyfiką sprzedaży tego typu produktów i wysoką prowizją wypłacaną pośrednikom.
Podkreślić należy, iż klientami instytucji finansowych byli w przeważającej części konsumenci. Stosowane w tzw. lokatach inwestycyjnych opłaty likwidacyjne szybko i dość jednoznacznie uznane zostały za klauzule abuzywne (niedozwolone), a przez to niemogące stanowić podstawy rozliczenia przy rozwiązaniu umowy. Stanowisko sądów uznać obecnie należy w zasadzie za jednolite, a rejestr klauzul niedozwolonych prowadzony przez Prezesa UOKiK powiększają nowe wpisy dotyczące opłat likwidacyjnych. Ich eliminacja z umowy rozwiązuje jedynie część problemu z jakim spotkali się klienci instytucji finansowych. Znaczna część gromadzonych na “lokatach” oszczędności zniknęła na skutek obniżenia wartości nabywanych jednostek udziałowych w funduszach kapitałowych.
Umowy nieważne?
W tym wypadku trudniej jest wykazać, iż zawierając umowę konsument nie wiedział o ryzyku związanym z proponowanym produktem (choć i w tym względzie zdarzały się przypadki niewłaściwego informowania o produkcie lub nawet wprowadzaniu klientów w błąd). Wskazać jednak należy, iż konstrukcja tzw. lokat inwestycyjnych budzi poważne wątpliwości prawne. W istocie były to najczęściej umowy ubezpieczenia na życie z opcją lokowania środków ze składek w różne instrumenty finansowe.
Taka konstrukcja umożliwiała uniknięcie podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki). Suma ubezpieczenia na wypadek śmierci była jednak z reguły symboliczna (np. 200 zł). Rodzi się w związku z tym pytanie, czy w związku z przyjmowaną konstrukcją umów, można uznać je jako czynności nieważne? (z uwagi na cel – uniknięcie obowiązku podatkowego). Skuteczność tak postawionego zarzutu umożliwiłaby odzyskanie całości środków ulokowanych na tego typu “lokacie”. Omawiane zagadnienie nie doczekało się do chwili obecnej tak jednoznacznej jak w przypadku opłat likwidacyjnych wykładni sądów lub choćby szerszego komentarza. Wydaje się jednak, że istnieją podstawy dla szerszej ochrony osób „nabitych w polisy”.